czwartek, 30 października 2014

piździernikowo

mam 21 lat i w najbliższym czasie moje życie wywróci się o 180 stopni.

Celniej trafić już chyba nie mogłam, a moje życie nie mogło odmienić się chyba już bardziej.


137 dni
10 000 km

tylko tyle było mi potrzebne, żeby zebrać się do napisania czegoś ponownie... i ktoś tutaj wspominał kiedyś o byciu konsekwentnym... 


Jak to jest i dlaczego to tak się dzieje, że rzeczy które najbardziej chciałoby się zrobić, najbardziej się odciągają? Ile razy można zaczynać od początku jedno i to samo, skoro za każdym razem kończy się z równie marnym skutkiem? Zdolność do przelewania myśli na papier, czy też inny nośnik informacji to talent, który przypadł w spadku wybranym. Cóż. Nie możesz przekonać innych do swoich nędznych wypocin, jeśli nie potrafisz siebie samej zmotywować do przelania tej całej plątaniny myśli gdziekolwiek.


Czasem mnie to przeraża, jak to w ogóle jest możliwe, żeby w miejscu tak małym, jak głowa (choć prawdę mówiąc, moja głowa wcale nie jest taka mała) mogło dziać się tak wiele. Wcale nie chodzi mi tutaj o wszystkie niezwykle skomplikowane i ważne oczywiście procesy odpowiadające za motorykę, mówienie, mruganie oczami, puszczanie bąków i całą resztę. Mnie martwi bardziej, jak to jest możliwe, żeby w reszcie miejsca, która tam została mieściło się aż tyle tego gówna. W ciągu sekundy pierdyiard kompletnie rozstrzelonych i niespójnych myśli, błysków i przebłysków, zapierdzialja mi przed oczami z tak zatrważającą prędkością, że nawet nie jestem w stanie ich wszystkich wyłapać. Jak to się dzieję, ze te wszystkie kołtuny myśli nie poplątały się jeszcze z tym sznurkiem trzymającym mi uszy od środka, nie wyszły nimi na zewnątrz i mnie nie udusiły, a duszą mnie od środka? Martwi mnie to, ze czasem tak bardzo wiele chciałabym powiedzieć, a tak bardzo niewiele i to w sposób pozbawiony jakiegokolwiek ładu i składu udaje mi się z siebie wypaplać. Czy rzeczywiście, pragnienie bycia postrzeganą za osobę elokwentną i inteligentną mogło mnie zaćmić tak bardzo, że nie chcę dopuścić do siebie myśli, że najzwyczajniej taka nie jestem?


Pewnie dobrze byłoby usłyszeć komentarz dobrego człowieka. Większość człowieków, jest dobra, w końcu zależy im  na własnym szczęściu, niektóre z nich po prostu gubią swoją drogę do szczęścia i próbują się w niekonwencjonalny sposób na tej drodze znowu znaleźć.

Pewnie fajnie byłoby, gdyby ktoś powiedział, że nie ma się o co martwić, że wcale nie powinnam rozpatrywać tego, czy mogliby uznać mnie za niepoczytalną, bo to nic złego, ze człowiek za dużo myśli.

Pewnie miło byłoby, gdyby ktoś zechciał wysłuchać, spróbować zrozumieć?




Nie moja droga,


tak długo, jak nie wleziesz z buciorami na ich własną drogę do szczęścia, nie licz na zainteresowanie, żyjemy w ciężkich czasach.


Nic nie dzieje się bez powodu i nie ma nic za darmo.





____
może następnym razem o tym, o czym miało być tym razem,
a może następnego razu nie będzie?
who will fix me now?



ahoj.

K.